Gość serwisu pisze:
Szanowny Panie Rektorze!
Właśnie zostałem przyjęty na studia i pocztą dostałem informator samorządu studentów - bez żadnego zawiadomienia o przyjęciu i bez karty preferencji (o której w tym informatorze wyczytałem). Zadzwoniłem więc do dziekanatu studium podstawowego i spytałem się, o co chodzi. Pani powiedziała, że jestem chyba tysięczną osobą, która dzwoni w tej sprawie. Dowiedziałem się też, że oficjalne zawiadomienie o przyjęciu wraz z oficjalnym informatorem szkoły i kartą preferencji właśnie do mnie idzie pocztą. To dlaczego dostaliśmy wszyscy ten informator samorządu, skoro czekamy na znacznie ważniejszą dla nas wysyłkę (mówię o wszystkim przyjętych na studia)!? Dziwi mnie też to, że studenci mają dostęp do danych osobowych osób przyjętych i mogą sobie do nich wysyłać informatory i stosy ulotek… Nie wiem, czy to jest całkiem zgodne z prawem.
Druga sprawa: ponieważ na maturze miałem z języka angielskiego ponad 90%, to liczyłem na zwolnie (przynajmniej częściowe) z lektoratu języka angielskiego w SGH. W informatorze samorządu wyczytałem, że zwolnione będą te osoby, które na egzaminie wstępnym uzyskały z języka minimum 25 pkt… Z jakiego egzaminu wstępnego!? A co z osobami, które miały nową maturę? Czy 25 pkt. oznacza, że wystarczyło mieć co najmniej 1/4 punktacji z języka, aby nie uczęszczać na zajęcia? Zadzwoniłem do centrum językowego SGH i tam pani powiedziała mi, że samorząd najwyraźniej przedrukował informacje z zeszłego roku, a teraz wszystko się zmieniło, łącznie z punktacją. To uczelnia nie kontroluje tego, co studenci wypisują w tym informatorze? A jeżeli więcej rzeczy będzie nieprawdą, to po co w ogóle jest ten informator? SGH jest uczelnią renomowaną i dziwi mnie taka prowizorka…
Właśnie zostałem przyjęty na studia i pocztą dostałem informator samorządu studentów - bez żadnego zawiadomienia o przyjęciu i bez karty preferencji (o której w tym informatorze wyczytałem). Zadzwoniłem więc do dziekanatu studium podstawowego i spytałem się, o co chodzi. Pani powiedziała, że jestem chyba tysięczną osobą, która dzwoni w tej sprawie. Dowiedziałem się też, że oficjalne zawiadomienie o przyjęciu wraz z oficjalnym informatorem szkoły i kartą preferencji właśnie do mnie idzie pocztą. To dlaczego dostaliśmy wszyscy ten informator samorządu, skoro czekamy na znacznie ważniejszą dla nas wysyłkę (mówię o wszystkim przyjętych na studia)!? Dziwi mnie też to, że studenci mają dostęp do danych osobowych osób przyjętych i mogą sobie do nich wysyłać informatory i stosy ulotek… Nie wiem, czy to jest całkiem zgodne z prawem.
Druga sprawa: ponieważ na maturze miałem z języka angielskiego ponad 90%, to liczyłem na zwolnie (przynajmniej częściowe) z lektoratu języka angielskiego w SGH. W informatorze samorządu wyczytałem, że zwolnione będą te osoby, które na egzaminie wstępnym uzyskały z języka minimum 25 pkt… Z jakiego egzaminu wstępnego!? A co z osobami, które miały nową maturę? Czy 25 pkt. oznacza, że wystarczyło mieć co najmniej 1/4 punktacji z języka, aby nie uczęszczać na zajęcia? Zadzwoniłem do centrum językowego SGH i tam pani powiedziała mi, że samorząd najwyraźniej przedrukował informacje z zeszłego roku, a teraz wszystko się zmieniło, łącznie z punktacją. To uczelnia nie kontroluje tego, co studenci wypisują w tym informatorze? A jeżeli więcej rzeczy będzie nieprawdą, to po co w ogóle jest ten informator? SGH jest uczelnią renomowaną i dziwi mnie taka prowizorka…
Odpowiedź:
Po pierwsze studenci nie mają dostępu do listy przyjętych, lecz do dziekanatu, który zaadresował koperty „wypełnione” przez Samorząd.
Po drugie: tego by jeszcze brakowało by ktoś z władz uczelni cenzurował lub kontrolował to co piszą studenci!!!! Jeśli to Panu trąci prowizorką trzeba wystartować w wyborach do Samorządu i zrobić porządki.
Informator oficjalny już jest gotów.
Data odpowiedzi: