Gość serwisu pisze:
Czy to jest poważne, że płacąc za studia sobotnio-niedzielne, przyjeżdżając z daleka na zajęcia, staję przed zamkniętymi drzwiami sali, bo prowadzący prowadzi zajęcia zdalnie! Gdybym chciała zajęć zdalnych, to zrobiłabym sobie jakiś kurs on-line za 1/10 płaconych pieniędzy. Niby jak mam wziąć udział w takich zajęciach będąc na miejscu. I to nie jest jednorazowy przypadek. Zajęć, które się nie odbyły w stacjonarnej formie jest cała masa. Czy Rektor zamierza wyciągnąć konsekwencje w stosunku do wykładowców?
Odpowiedź:
Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. W wyjątkowych sytuacjach zajęcia mogą być prowadzone zdalnie za zgodą dziekana studiów i po powiadomieniu studentów uczęszczających na dane zajęcia.
Data odpowiedzi: