Student pisze:
I znowu pytanie o wykreślanie się z zadeklarowanych przedmiotów… Wybaczy Pan, Panie Rektorze, ale stwierdzenie, że „ja właśnie tak studiowałem” nie jest żadnym argumentem. Wracanie do rozwiązań z przeszłości (po skutecznej, jak uważam, reformie SGH) to regres, a nie postęp. Poza tym - racja, wykłady wybieramy merytorycznie, ale jak ma się do tego nasza EFEKTYWNOŚĆ? Przecież na szóstym wykładzie z rzędu rzadko kto może się skupić! (a jednogodzinne okienka są, jak na ironię, jeszcze bardziej meczące od wykładów… czasem nie ma nawet gdzie usiąść na korytarzu!). Poza tym na uczelniach, gdzie plan jest ustalany odgórnie, ktoś dba o to, by studenci nie mieli codziennie zajęć od 8 do 19, by mieli czas zwyczajnie odpocząć. Wydawało mi się, że czasy jedenastogodzinnego dnia pracy są już bardzo dawno za nami……
Odpowiedź:

Racja, taki plan można ułożyć - ale na takich uczelniach, gdzie studenci NIC nie wybierają. Kłopoty z harmonogramem są ceną za wolność wyboru. Nich Pan policzy: w ofercie jest blisko dwa tysiące wykładów, studentów wybierających około pięć tysięcy, sal około 60, godzin w ciągu dnia dwanaście. A nie było jeszcze w historii zreformowanego SGH dwu studentów o takim samym programie studiów (w sensie tych samych wykładów, wykładowców i sekwencji).

Data odpowiedzi: