Gość serwisu pisze:
Jego Magnificencjo, Chciałabym podzielić się moją opinią o zaocznych studiach magisterskich na kierunku Analiza danych. Wspaniali dydaktycy, tacy jak prof. Koloch, prof. Przanowski, dr Szufel, prof. Kamiński potrafią inspirować setki studentów. Z drugiej strony, kilka przedmiotów jest prowadzonych w sposób, który, moim zdaniem, wymaga interwencji. Nie chcę przywoływać nazwisk, gdyż w zeszłym semestrze, gdy inny student tak zrobił, spotkały nas bardzo przykre i niesprawiedliwe konsekwencje, jednak chętnie podzielę się moją opinią, jeśli Pan Rektor będzie zainteresowany. Dodatkowo muszę wspomnieć również poziom stresu, który towarzyszy próbie zapisania się na przedmioty, w szczególności kierunkowe i związane z kierunkiem. Nie mogę z czystym sumieniem polecać znajomym tego kierunku, gdyż wbrew temu, co słyszałem przed zapisaniem się na studia: nie jestem w stanie elastycznie ustawić mojego planu. Zamiast tego co semestr realizuję przedmioty z innych kierunków, które nie pokrywają się z moimi zainteresowaniami. W efekcie na ostatnim semestrze będę miał problem, aby „udźwignąć” wszystkie brakujące przedmioty niezbędne do uzyskania absolutorium, co więcej: będę zmuszony płacić za nadwyżkę punktów ects, na które zapisałem się wyłącznie dlatego, aby nie zostać skreślonym z listy studentów, a później (nawet, jeżeli wykładowca wyraził zgodę na dopisanie w pierwszym tygodniu zajęć), nie mogłem zrezygnować z niechcianych przedmiotów - nie mogłem uniknąć tej sytuacji, gdyż nie miałem gwarancji, że wykładowca zgodzi się mnie dopisać. Zdaję sobie sprawę, że studenci z najlepszą średnią nie doświadczają tego problemu, ponieważ udaje im się zapisać na wszystkie upragnione zajęcia, ale jeżeli co semestr uczęszczam m.in. na przedmioty, które w zupełności mnie nie interesują, nie starcza mi czasu, aby na wszystkich przedmiotach osiągać ponadprzeciętne wyniki. Poziom stresu, którego doświadczam, niestety postrzegam jako nieadekwatny do jakości kierunku. Co gorsze, stres ten najczęściej nie wynika z trudności w zaliczeniu przedmiotów, gdyż posiadam stosowne przygotowanie matematyczno-informatyczne i jestem bardzo zainteresowany poruszanymi zagadnieniami. Stres ten przypisuję zaś sprawom administracyjnym, w dużej mierze działalności Wirtualnego Dziekanatu. Przy okazji chciałbym docenić, że WD wysyła maile z przypomnieniem - to jest pozytywna zmiana.
Odpowiedź:

Nieco za długi list, jak na możliwość dobrej odpowiedzi. Poruszę kilka wątków: - elastyczność planu studiów dotyczy co do zasady raczej studiów stacjonarnych, bo do dyspozycji mamy więcej dni w tygodniu. - pisze Pan: „zapisałem się wyłącznie dlatego, aby nie zostać skreślonym z listy studentów, a później (nawet, jeżeli wykładowca wyraził zgodę na dopisanie w pierwszym tygodniu zajęć), nie mogłem zrezygnować z niechcianych przedmiotów..” Jeśli niechcianych, to nie trzeba było się jednak zapisywać. Być może to z powodu Pana „zapisania się” przedmiot został uruchomiony, wykładowca dostał wynagrodzenie. „Wypisanie się” oznaczałoby, że te pieniądze poszły na marne.. - „jeżeli co semestr uczęszczam m.in. na przedmioty, które w zupełności mnie nie interesują, nie starcza mi czasu, aby na wszystkich przedmiotach osiągać ponadprzeciętne wyniki” - no to koło się zamyka: chodzi Pan na nie interesujące zajęcia, nie przykłada się do nich (bo nieinteresujące), dostaje niskie oceny, nie dostaje na interesujące… Co jednak oznacza, że popełnia Pan błąd wybierając te przedmioty.

Data odpowiedzi: