Student pisze:
Jego Magnificencjo,
jakiś czas temu ktoś spytał Pana o to, czy przypadkiem nie ma pan namiaru na arkusz Lotus. Pomijam kwestię, że pytanie to było zupełnie nie na miejscu, skierowane niewiadomo czemu do Pana i w ogóle jakieś takie „z kosmosu”, ale odpowiedział Pan, ze „Przykro mi, program trzeba po prostu kupić”. Zgadzam się z tym, w ogóle dobrze jest respektować pewne zasady praworządności (w tym wypadku prawo autorskie). Podziwiam Pana za anielską cierpliwość wobec tego typu nierozgarniętych pytań. Nasunęło mi ono wszakże pewną refleksję - jeśli respektujemy prawa autorskie, to bądźmy konsekwentni. Nie jest tajemnicą, że np. w punkcie ksero przy ladzie samorządowej (a więc jednostce uczelnianej), można kupić kompletne, skserowane podręczniki, między innymi do języków obcych. Wiem, że oryginały są nieracjonalnie drogie, że studenci na ogół na nadmiar gotówki nie cierpią… Ale chodzi o pewną zasadę i respekt dla prawa, które w tym przypadku jest, jak sądzę, jawnie łamane. Swoją drogą stosunek studentów do tegoż prawa autorskiego został dobitnie wyrażony podczas wizyty Billa Gatesa („czy wie Pan, że 90% tu obecnych używa pirackiego oprogramowania?”)… A tak być mimo wszystko nie powinno.
Odpowiedź:

Zgodnie z prawem punkty ksero płacą - mam nadzieję - stosowne tantiemy do specjalnej agencji.

Data odpowiedzi: