Student pisze:
Mam pytanie do Szanownego JM:
Jestem studentem 1 roku i irytuje mnie fakt, iż w Naszej Szkole powszechnym zjawiskiem jest ściąganie. Jestem w trakcie drugiej sesji i zaliczanie egzaminów ogranicza się głównie do oszukiwania (nie chodzi tu o mnie). Z przykrością musze stwierdzić, w naszej szkole większość ściąga, a wykładowcy przymykają na to oko. Jak się to ma, do uczciwych studentów?? Odczuwam (wraz kolegami) brak motywacji do nauki, w naszej szkole nie warto być uczciwym. Mam niska średnią, będę nisko na liście rankingowej, a wiele osób, które mniej się uczą będą miały lepsze oceny dzięki ściąganiu. Proponuje wprowadzenie akcji „zero tolerancji”, wykładowcy powinni wyrzucać ściągających z egzaminów. Najlepszym rozwiązaniem może być:
- wynajęcie specjalnej firmy pilnującej egzaminów,
- wprowadzenie limitów, że np. na każde 30 osób powinien być jeden pilnujący,
- wykładowcy powinni ponosić odpowiedzialność za brak pilnowania. Niektórzy lekceważą egzaminy, dają przyzwolenie na ściąganie, czytają gazetę.
Powinno się także ograniczyć ilość przedmiotów w SP, ilość przedmiotów rodzi patologie, jest ich za dużo i nie da się tego wszystkiego nauczyć. Głównie chciałbym zaznaczyć, że ściąganie jest nieuczciwe w stosunku do tych, którzy nie ściągają. Przez swoja uczciwość maja mniejsze szanse na stypendium, wyjazd zagraniczny, przydział wybranych wykładowców na przyszły semestr.
Proszę by Rektor wydal jakieś decyzje w tej sprawie, nie zbył jej, i nie twierdził ze takie zjawisko nie istnieje. Wykładowcy myślą o wakacjach, nie chcą drugich terminów; moim zdaniem trzeba zmienić głównie ich nastawienie
Odpowiedź:

Nie lekceważę sprawy. Ale też nie w SGH powstał pomysł ściągania. Z tym nawykiem do uczelni przychodzą ludzie dojrzali. Zapewniam, że są egzaminy, z których ściągający są wyrzucani (np. w tym tygodniu z matematyki).

Data odpowiedzi: