Student
pisze:
Moje pytanie dotyczy stosunku Pana Rektora do odsprzedawania miejsc w akademikach. Moje zdanie jest takie, że należy jak najszybciej zlikwidować taką możliwość. Wiem, że sporo osób zgadza się ze mną - przykładowo wypowiedzi na forum na stronie esgieha.pl. Wszyscy doskonale wiedzą, że pewna część podań o miejsce w akademiku jest składana tylko i wyłącznie w takim celu, aby go potem sprzedać. Jeśli się go nie sprzeda, nic nie szkodzi, nie ma za to żadnych konsekwencji. Tym oto sposobem, część studentów, którzy naprawdę potrzebują miejsc w akademiku ich nie dostaje. Po drugie, traci na tym szkoła, ponieważ część osób i tak nie sprzeda swoich miejsc i z nich zrezygnuje, a wątpię, żeby w połowie października było sporo chętnych na „wolne” miejsca w akademiku. Zwracam się do Pana Rektora z prośbą o to, aby spróbował uzyskać informacje na temat tego, jaki jest cel odsprzedawania miejsc w akademikach, komu ma to ułatwić życie?? Proszę o to Pana, ponieważ gdy sam próbowałem otrzymać informacje na ten temat, jedyne, co usłyszałem to: „Kupuj teraz, potem podrożeją”. Ta sytuacja byłaby nawet śmieszna, gdyby nie była tragiczna.
Odpowiedź:
Sprzedaż miejsc w akademiku jest zalegalizowana w regulaminie pomocy materialnej. Rozwiązanie to zaproponował Samorząd. Sprawa nie jest taka prosta, bo liczba miejsc wolnych (na które nie ma chętnych) jest duża.
Odpowiedź na pytanie „po co sprzedaje się miejsca w akademiku” jest prosta: dla zysku i nie trzeba tego analizować.
Nie rozumiem tego fragmentu pytania, który dotyczy braku konsekwencji przy nie sprzedaniu miejsca. Jeśli ktoś składa podanie, dostaje miejsce, wystawia je do sprzedaży, nie sprzedaje, to albo mieszka, albo pozostawia miejsce nieobsadzone - czyli do odzysku. A więc wchodzi na to miejsce ktoś z oczekujących. Czy tak nie jest?
Data odpowiedzi: