Student
pisze:
Nawiazujac do wypowiedzi studenta z 28.01. chcialbym zauwazyc, ze jest sporo racji w tym co mowil on na temat jak to sie niefortunnie wyrazil „bzdetow”. W toku studiow ekonomicznych poswiecamy za duzo czasu na scisle teoretyczne i malo zyciowe zagadnienia jak na przyklad geografia (zwlaszcze przeklinana przez wszystkich ksiazka prof. Kucinskiego). Moge szczerze powiedziec, ze wiedza jaka nabylem na geografii nie zostala przeze mnie w najmniejszym stopniu wykorzystana przez te 3 lata gdy tu studiuje.
Na studium podstawowym niemalo jest rzeczy nonsensownych i nieprzydatnych, ale niektore rzeczy ktore robimy sa juz naprawde zenujace. Przywolam tu przyklad pracy z historii „gospodarczej”. Gospodarczej w cudzyslowiu, bo nie wiele miala to zadanie z gospodarka wspolnego: pisalem monografie czasopisma z lat piecdziesiatych p.t. Mlynarz Racjonalizator. Toz to paranoja, zeby trzeba bylo grzebac sie w zakurzonych numerach pisma sprzed pol wieku z poradami dla mlynarzy! Przeciez nie studiujemy prasoznawstwa. Bedac Pana stalym czytelnikiem, ubiegne teraz mozliwa odpowiedz w stylu „przeciez nie chodzi o sam temat pracy, ale o metodologie, ktorej sie Panstwo ucza.” Owszem, uczymy sie, ale mozna by poznawac ja piszac cos o strategi, czy o marketingu. Jest naprawde wiele wdziecznych temato i nie trzeba wymyslac coraz nowych zagadnienien z prasoznawstwa czyni.
Zgadzam sie z Panem w calej rozciaglosci, ze matematyka i przedmioty pokrewne sa niezbedne jako podstawa dla ekonomisty. Jednakze, nasz material na pierwszym roku jest przeladowany godzinami zajec ktore nic lub bardzo malo wnosza do naszego rozwoju. To, ze mamy ambicje byc uczelnia akademicka, nie znaczy, ze do glow studentow nalezy wtlaczac te same rzeczy co 10 lat temu. A przeciez pojawia sie tle ciekawych zagadnien w dziedzinach marketingu czy finansow - czy to, w przeciwienstwie do nieszczesnego prasoznawstwa, nie nadaje sie bardziej do Academii?
Na studium podstawowym niemalo jest rzeczy nonsensownych i nieprzydatnych, ale niektore rzeczy ktore robimy sa juz naprawde zenujace. Przywolam tu przyklad pracy z historii „gospodarczej”. Gospodarczej w cudzyslowiu, bo nie wiele miala to zadanie z gospodarka wspolnego: pisalem monografie czasopisma z lat piecdziesiatych p.t. Mlynarz Racjonalizator. Toz to paranoja, zeby trzeba bylo grzebac sie w zakurzonych numerach pisma sprzed pol wieku z poradami dla mlynarzy! Przeciez nie studiujemy prasoznawstwa. Bedac Pana stalym czytelnikiem, ubiegne teraz mozliwa odpowiedz w stylu „przeciez nie chodzi o sam temat pracy, ale o metodologie, ktorej sie Panstwo ucza.” Owszem, uczymy sie, ale mozna by poznawac ja piszac cos o strategi, czy o marketingu. Jest naprawde wiele wdziecznych temato i nie trzeba wymyslac coraz nowych zagadnienien z prasoznawstwa czyni.
Zgadzam sie z Panem w calej rozciaglosci, ze matematyka i przedmioty pokrewne sa niezbedne jako podstawa dla ekonomisty. Jednakze, nasz material na pierwszym roku jest przeladowany godzinami zajec ktore nic lub bardzo malo wnosza do naszego rozwoju. To, ze mamy ambicje byc uczelnia akademicka, nie znaczy, ze do glow studentow nalezy wtlaczac te same rzeczy co 10 lat temu. A przeciez pojawia sie tle ciekawych zagadnien w dziedzinach marketingu czy finansow - czy to, w przeciwienstwie do nieszczesnego prasoznawstwa, nie nadaje sie bardziej do Academii?
Odpowiedź:
Gwarantuję, że to, co jest przedmiotem zajęć 10 lat temu było inne.
Ma Pan rację: moja odpowiedź w sprawie ćwiczeń z historii byłaby właśnie taka. Inna sprawa, że jakiś czas temu, zamiast tego typu ćwiczeń było „proseminarium”, które poprzedzało wybór seminarium dyplomowego.
Data odpowiedzi: