Student pisze:
To nie będzie pytanie - raczej komentarz „szczytowy”. Wszystko byłoby pięknie i wspaniale, jak pisze mój przedmówca z 5 roku: nie uleganie paranoi, zajęcia pełną gębą, słowem SGH rządzi. Jest jednak pewien mały szkopuł - duża część kadry, o studentach nie mówiąc zrobiła sobie „godziny studenckie”. W ten sposób dziś odbiłem się od drzwi na części wykładów - albo z powodu braku wykładowcy, albo z powodu zbyt małej frekwencji. Czy jest zatem sens na trzymianie nas na siłę do piątku włącznie? Osobiście mam taką sytuację, że trzymają mnie tak naprawdę tylko ćwiczenia z jednego z przedmiotów, natomiast pozostałe zajęcia piątkowe się nie odbędą… . Słyszałem co prawda, że opór Pana Profesora wynika raczej z konieczności zamknięcia semestru w 15 tygodniach - godne pochwały trzymanie się ustaleń, ale można by tak pójść nam troszeczkę na długoweekendową „rękę” i przedłużyć czwartkowe godziny rektorskie na piątek. Miłego szczytowania, pozdrawiam!
Odpowiedź:

Jeszcze raz przypomnę: godziny rektorskie to godziny „wykonane”. Brak godzin rektorskich oznacza, że nie odbyte zajęcia musza być „odrobione”. Tak jak Pan pisze zależy mi na tych magicznych 15 tygodniach, a jak Pan pewnie wie nie mamy technicznych możliwości przedłużenia zajęć na lipiec, rekrutacja nie powinna kończyć się w połowie sierpnia.

Data odpowiedzi: