Od kiedy pamiętam największym problemem egzystencjalnym studenta SGH było zjedzenie smacznego i niedrogiego obiadu w okolicy szkoły, zawsze ja i moi znajomi zazdrościliśmy studentom innych uczelni radości jedzenia w stołówce za rozsądną cenę dobrego obiadku. Wbrew pozorom problem nie jest banalny ponieważ powszechnie wiadomo ze odżywiać dobrze się należy a jeżdżenie po Warszawie w poszukiwaniu baru mlecznego w godzinach szczytu nie ma sensu. Czy ma Pan Rektor jakiś pomysł na rozwiązanie tego problemu. Wiem ze są pseudo stołówki, ale w nich nie można zjeść nic godnego nazwania obiadem. Brakuje ciepłych posiłków, co nie jest może problemem dla studentów z Warszawy ale dla zamiejscowych taki problem stanowi.

Czy szkoła bardziej potrzebowała nowego Klubu Profesorskiego, czy nie dało się wyremontować Jajka.

Kadra profesorska może jeść w Jajku, jak się Pan zapatruje na korzystanie z Jajka przez Studentów?

Czy uda się jakoś nakarmić studentów, chociażby stawiając jakiegoś chińczyka przed szkolą (podobno jest to teren SGH) czy nadal będziemy zazdrościli studentom innych uczelni?

PS. Proszę nie wspominać o Sabinkach ponieważ ani nie są na uczelni, ani jedzenie tam serwowane nie może się równać z domowym obiadkiem.