Gość serwisu pisze:
Panie rektorze, chcąc polepszać nauczanie na naszej uczelni, przede wszystkim należy zacząć od tych, którzy rzeczywiście nam tę wiedzę przekazują. Wprowadzanie MĄDREJ standaryzacji jest myślę, że przez większość osób uznawana za konieczność. Niestety, ale standaryzacja jedyne co zrobi w tym momencie to ujednolici formę egzaminu, ale NIE nauczania/prowadzenia zajęć. Złudnym jest założenie, że każdy z prowadzących zajęcia dostarcza swoim uczniom ten sam poziom i przede wszystkim jakość nauczania. W kwestii standaryzacji przede wszystkim należy poruszyć kwestię nauczania. Nie oszukujmy się, ale mało jest zajęć, którzy prowadzący prowadzą w sposób dobry. Studenci wielokrotnie skarżą się na nudne wykłady, oparte na slajdach sprzed 5 lat, ćwiczenia, na których czasami nawet nie można zadać pytań lub słyszy się odpowiedzi „proszę sobie samemu doczytać”, „nie wiem”, „nie mam czasu odpowiadać na pytania”, „tak jest bo tak jest”. Kluczem do podniesienia jakości kształcenia jest upewnienie się, że każdy z wykładowców robi swoją robotę dobrze, rzeczywiście zajęcia się odbywają, a nie przepadają bo kilka razy w roku wykładowca wyjeżdża na konferencje, przez co przepada kilka zajęć. Zajęcia prowadzone na zasadzie, że studenci robią prezentacje, a nauczyciel siedzi i patrzy w ścianę też myślę, że nie możemy nazwać dobrym prowadzeniem zajęć. Jakość kształcenia pomiędzy różnymi wykładowcami z tych samych przedmiotów czasami jest zbyt duża i to od tego należy zacząć. A jeśli chodzi o sam termin wprowadzenia standaryzacji - 2 tygodnie przez sesją, uważam za duży nietakt. Przede wszystkim dlatego, że rozpoczynając semestr, prowadzący informowali nas często o innej formie egzaminu, niż ta, którą się okazuje on być teraz - zmiana formy w trakcie zajęć, jest po prostu nieelegancka. Mało tego, formą zaliczenia ktoś się mógł kierować przy wybraniu właśnie tego, a nie innego prowadzącego. Tak jest w moim przypadku. Zaliczenie przedmiotu miało być przede wszystkim praktyczne, tak jak na zajęciach duży nacisk kładziony był na praktyczne korzystanie z programu. Aktualnie standaryzacja wymaga tylko teorii, co wg. mnie jest pójściem w dół z jakością. Efekt przeciwny do zamierzonego.
Odpowiedź:
Słusznie. Ale tak jak Pani/Pan pisze „Kluczem do podniesienia jakości kształcenia jest upewnienie się, że każdy z wykładowców robi swoją robotę dobrze”. Dlatego apeluję o aktywność w badaniach ankietowych. Samorząd Studentów zobowiązywał się do promowania tych badań, ale rezultaty nie są zachwycające. Wybory dokonywane przez studentów są więc jedyną „miarą” widoczną dla władz uczelni. Co do terminu standaryzacji: powtarzam się, ale ona istnieje od 1990. A zaliczenie przedmiotu obowiązujące wszystkich prowadzących przedmioty podstawowe jest opisane we wspólnym sylabusie. Standaryzacja wymaga tylko teorii? Po pierwsze to zależy od przedmiotu, a po drugie koordynatorzy tego nie zapowiadali na spotkaniu.
Data odpowiedzi: