Student pisze:
Panie Rektorze, czy nie ma mechanizmów, które umożliwiłyby sprawdzanie, czy egzamin nie jest powtórką z roku poprzedniego / sprzed dwóch lat? Z całym szacunkiem, ale to jest plaga na naszych studiach, szczególnie magisterskich i to na kierunkach, które z reguły są dosyć oblegane jako uważane za mniej skomplikowane i nie zawierające w sobie zbyt wielu przedmiotów analitycznych / finansowych. Coraz częściej słyszę od innych osób z rocznika, że jest im smutno z powodu nauki całą noc do egzaminu, podczas gdy prowadzący nie zmienił nawet kolejności pytań. Dochodzi do wspaniałych przykładów, gdy studenci oddają swoje prace zanim wykładowca zdąży rozdać wszystkie, bo i tak znają już odpowiedzi na pamięć, więc nie potrzeba im zbyt dużo czasu. Czy to byłby problem, gdyby powołać specjalną komisję, która weryfikowałaby w jakiś sposób podobieństwo egzaminów semestr do semestru / rok do roku? Skoro prace egzaminacyjne zgodnie z wymogiem prawa i tak muszą być przechowywane przez określony okres czasu, to czy nie podwyższyłoby to automatycznie poziomu uczelni - a co najważniejsze - nie wprowadziło bardziej sprawiedliwego elementu. Bo jednak jeśli spośród dwóch różnych wykładowców jeden każe rzeczywiście się nauczyć, a drugi jedynie zmienia rok akademicki w wordzie, to to nie jest w żaden sposób fair.
Odpowiedź:

Skomplikowane… Po pierwsze uważam, że studenci przyszli na uczelnię by się nauczyć, a nie po to by zdać egzamin. Nie jest dobrze, że uczą się przez „całą noc” a nie „przez cały semestr”. Ale co się nauczyli to ich, przyda się w pracy zawodowej. Nie widzę patologii w tym, że egzamin może się powtórzyć po roku. Jeśli studenci znają odpowiedzi to przecież dobrze, o to chodziło by się nauczyli… Choć z drugiej strony w tym serwisie mam też posty ze skargami, że było za trudno. Co do „komisji”: w pewnym sensie taką rolę odgrywają oceny jakości kształcenia dokonywane przez PKA, której eksperci oceniają zgodność egzaminów z sylabusem i oczekiwanym, akademickim poziomem egzekwowanej wiedzy.

Data odpowiedzi: