antybibliografia
pisze:
Panie Rektorze,
czy nie uważa Pan, że historycy z naszej uczelni torturują studentów 1 roku ;)? Mówię tu szczególnie o pracy semestralnej, w moim przypadku jest to monografia czasopisma; student musi przejrzeć tony książek (np. do czasopisma z lat 50-tych musimy przejrzeć wszystkie bibliografie bibliografii polski do roku 2000, czyli jakieś 50 książeczek, potem bibliografię zawartości czasopism… Po spisaniu WSZYSTKIEGO z tych bibliografii musimy iść do czytelni sprawdzić, czy bibliografie spisane przez nas z bibliografii bibliografii coś wartościowego zawierają (po kilku godzinach ślęczenia nad bibliografia pisaną drobnym maczkiem wszystko lata przed oczami) i w końcu jak już to wszystko przejrzymy wybieram x pozycji… ;) SGH to chyba nie jest Szkoła Główna Bibliografii? Wszystko można zrozumieć, ale przeglądanie 50 tomów bibliografii bibliografii… nie należy do przyjemności, i w pewnym stopniu jest stratą czasu - wczoraj było tak pięknie… było, bo jak wychodziłam z czytelni na koszykowej koło 20 zostało 1 marzenie - nigdy więcej bibliografii; a będzie jeszcze kilka takich sesji - czytelnie bibliograficzne stały się ośrodkiem kultury i miejscem spotkań studentów 1 roku - w czytelni nie było wczoraj ani 1 osoby spoza SGH. Nie piszę tego po to, aby znieść pracę z historii, ale może warto by się zastanowić nad rozsądniejszymi tematami, które nie wymagają tracenia wzroku na przeglądaniu X tomów bibliografii…
czy nie uważa Pan, że historycy z naszej uczelni torturują studentów 1 roku ;)? Mówię tu szczególnie o pracy semestralnej, w moim przypadku jest to monografia czasopisma; student musi przejrzeć tony książek (np. do czasopisma z lat 50-tych musimy przejrzeć wszystkie bibliografie bibliografii polski do roku 2000, czyli jakieś 50 książeczek, potem bibliografię zawartości czasopism… Po spisaniu WSZYSTKIEGO z tych bibliografii musimy iść do czytelni sprawdzić, czy bibliografie spisane przez nas z bibliografii bibliografii coś wartościowego zawierają (po kilku godzinach ślęczenia nad bibliografia pisaną drobnym maczkiem wszystko lata przed oczami) i w końcu jak już to wszystko przejrzymy wybieram x pozycji… ;) SGH to chyba nie jest Szkoła Główna Bibliografii? Wszystko można zrozumieć, ale przeglądanie 50 tomów bibliografii bibliografii… nie należy do przyjemności, i w pewnym stopniu jest stratą czasu - wczoraj było tak pięknie… było, bo jak wychodziłam z czytelni na koszykowej koło 20 zostało 1 marzenie - nigdy więcej bibliografii; a będzie jeszcze kilka takich sesji - czytelnie bibliograficzne stały się ośrodkiem kultury i miejscem spotkań studentów 1 roku - w czytelni nie było wczoraj ani 1 osoby spoza SGH. Nie piszę tego po to, aby znieść pracę z historii, ale może warto by się zastanowić nad rozsądniejszymi tematami, które nie wymagają tracenia wzroku na przeglądaniu X tomów bibliografii…
Odpowiedź:
Ależ właśnie na tym polega studiowanie! A w jaki inny sposób sprawdzić, co i kto napisał na dany temat? Oczywiście można by to robić poprzez Internet i elektroniczne biblioteki, ale nie wszystko zostało do nich wprowadzone.
Data odpowiedzi: