ja stanowczo protestuję!!! Jakaś firma spawalnicza (sic!) podszywa się pod SGH, wykorzystując zbliżony (przypadkiem? - nie wierzę!!!) adres internetowy.
Witryna SGH to, jak wszyscy, wiemy - http://www.sgh.waw.pl, a proszę zobaczyć, co reklamuje się pod http://www.sgh.wa.pl. Napawanie staliwnych rolek i mis mielących! Kable miedziane! Maszyny spawalnicze! I jeszcze ten skopiowany kolor zielony, będący barwą Uczelni….
Ja stanowczo protestuję!!! Wnioskuję o podjęcie przez Władze Uczelni działań prawnych przeciw nędznym imitatorom…
Oto odpowiedź, jaką otrzymałem w tej sprawie:
Istnieje tak duża różnorodność domen, że w praktyce, aby zapobiec w przyszłości podobnym sytuacjom, musielibyśmy zarejestrować setki różnych adresów z członem „sgh”, a to po pierwsze jest kosztowne i pracochłonne, a po drugie - moim zdaniem - bezcelowe. Mamy zarejestrowane główne domeny,
takie jak:
www.sgh.waw.pl
www.sgh.edu.pl
www.sgh.org.pl
i uważam, że to w zupełności wystarczy. Luką prawną jest to, że jedna firma może zarejestrować domenę z nazwą drugiej firmy, nawet wówczas, gdy obie firmy nie mają ze sobą nic wspólnego. Jednakże takie właśnie są realia. Rynek domen został kilka lat temu całkowicie zliberalizowany i obecnie, aby zarejestrować domenę, nie trzeba mieć do niej żadnych faktycznych praw (kiedyś takie prawo do domeny wynikało np. z faktu, że zawarty był w niej skrót nazwy firmy; swego czasu w regulaminie NASK był nawet oddzielny zapis poświęcony temu problemowi i NASK - przynajmniej teoretycznie - odmawiało rejestrowania domen, co do których istniało podejrzenie, iż naruszają dobra innej firmy).
Na szczęście w ślad za zliberalizowaniem rynku domen zaostrzono przepisy prawne dotyczące posługiwania się domenami i faktycznie jest tak, że możemy „ścigać” każdą firmę, która posługuje się domeną z naszą nazwą. Uważam jednak, że do czasu, gdy tego typu działania naprawdę nie naruszają naszego interesu, naszych dóbr i wizerunku, nie ma sensu podejmować z nimi walki. W praktyce jest tak, że bardzo często wpisując jakieś adresy natrafiamy na inne strony niż poszukiwana, co wynika z „literówki” w adresie. Śledzenie takich przypadków i zajmowanie się nimi odciągnęłoby nas od dużo ważniejszych zadań.
Jacek Polkowski