Jarosław
pisze:
Panie Rektorze, moje pytanie dotyczy opublikowanego na łamach „Gazety Wyborczej” artykułu „Jak to się robi w SGH”. Zakładam, że jak spora część mieszkańców Warszawy zaznajomił sie Pan z wspomnianym artykulem. W związku z przedstawionymi w nim oszczerstwami (a za takie uważam nieudokumentowane zarzuty) czy nie uważa Pan za wskazane ustosunkować się do nich na łamach prasy. Nie mam na myśli pozytywnego oceniania pracy poprzedniego samorządu a przedstawienie procedur kontrolnych obowiązujących w naszej szkole. Uważam, że powinien Pan po prostu wystąpić w obronie dobrego imienia SGH.
Moje drugie pytanie dotyczy Pana wypowiedzi na łamach „Polityki”. Wynika z niej, że studenci studiów zaocznych to po prostu pracujący ludzie, nie mający czasu na siedzenie na uczelni. Twierdzi Pan również, że oferta dydaktyczna skierowana do nich ma wartość równą studiom dziennym. Niestety z rozmaitych zródeł (w tym od samych studentów zaocznych) słyszałem informacje o zbyt małej ilości godzin na tych studiach, co prowadzi do obniżenia jakości nauczania. Czy nie boi się Pan obniżenia prestiżu SGH? Czy szkoła elitarna jaką chce być SGH może kzstałcić tak duże ilości studentów? (zarówno dziennych jak i zaocznych).
Odpowiedź:
Na pierwsze pytanie już odpowiadałem jakiś czas temu. Zapraszam do przejrzenia archiwum. W drugiej sprawie: zgodnie z nazwą studia zaoczne polegają na nauce własnej, wspomaganej jedynie kontaktami z nauczycielami. Wymaga to większego nakładu pracy, zaangażowania i silnej motywacji do zdobycia wiedzy. Dlatego liczba godzin jest mniejsza niż na studiach dziennych. Moim zdaniem elitarność polega na jakości programu nauczania, a nie na ograniczaniu liczby studentów.
Data odpowiedzi: