1) Poziom języków w SGH jest bardzo zły - pewna nauczycielka powiedziała nawet „żenujący”.
2) Poziom ogólny w SGH sie obniża. Widać to na przykład po bardzo prostym teście z matematyki w tym roku, oraz o fakcie ze test daje większe możliwości „szczęściarzom”.
3) Prace, które są trudne do odczytania, są nieczytane i dyskwalfikowanie.
1) Czy zgadza się Pan z tą opinią, a jeśli tak to czy można pójść na przykład na lingwistykę stosowaną i zrezygnować z języków w SGH?
2) Czy test na matematykę na (przynajmniej według mnie) niskim poziomie nie świadczy o prawdziwości stwierdzenia nr 2?
3) Czy osoba mająca dysgrafię czyli „brzydkie pismo” jest z góry skazana na przegraną?
Ocena poziomu zajęć zawsze jest dyskusyjna. Docierają do mnie także zarzuty o zbyt wygórowany poziom zajęć z języków. W sprawdzianach wstępnych z języków obcych kilkukrotnie nie poradzili sobie na przykład kandydaci, którzy przywozili matury z zagranicy. Osobiście oceniam poziom nauczania języków w SGH jako wysoki, ale jesli Pana głównym celem jest nauka języków to nie SGH jest właściwą uczelnią. Tutaj języki są tylko narzędziem wykonywania zawodu ekonomisty. Jeśli chodzi o test z matematyki - nie jest ważne czy jest on trudny czy łatwy, ale to, że daje zróżnicowane punkty. Do SGH nie ma od dziewieciu lat egzaminów wstępnych (egzamin daje wynik: zdał lub nie zdał). W to miejsce mamy sprawdziany i liczymy sumę uzyskanych punktów. Teoretycznie dostać się może ktoś, kto będzie miał zero punktów z matematyki. Między innymi ze względu na kłopoty dysgrafików prowadzimy z matematyki test sprawdzany przez komputer.