Gość serwisu pisze:
Standaryzacja to jest jakiś sztucznie nadmuchiwany twór nie wiadomo po co. Nawet z takich przedmiotów jak matematyka, której standaryzacja jest do przyjęcia (jeden z nielicznych wyjątków) to i tak to nie działa dobrze. Niektórzy są uczeni niestworzonych rzeczy, a inni nie usłyszeli nigdy na wykładzie/ćwiczeniach o arcusach. To się przekłada na łatwiejsze kolokwia u jednych wykładowców, a trudniejsze u innych, a jak wiemy oceny z kolokwiów są częścią składową końcowej oceny.
Odpowiedź:

Wiadomo po co - w celu ujednolicenia stawianych wymagań. Nie słyszeliśmy do tej pory skarg na niejednorodne wymagania na ćwiczeniach - za to kiedyś zgłoszono, iż egzaminy na studiach anglojęzycznych są trudniejsze niż na polskojęzycznych. Sęk w tym, że był to akurat ten sam egzamin. W dużym stopniu trudność egzaminu i kolokwium jest odczuciem subiektywnym. A „usłyszenie” lub „nie usłyszenie” na zajęciach nie jest dobrym argumentem biorąc pod uwagę przeciętną frekwencję na zajęciach…

Data odpowiedzi: