Gość serwisu pisze:
Szanowny Panie Profesorze, Jak już wiemy jesteśmy prawie po rekrutacji na kolejny rok akademicki. W związku z tym nasuwają mi się pewne myśli i mam pytania dot. kilku kwestii (przepraszam za rozległą formę pytań, ale proszę o szczere i przemyślane odpowiedzi): 1. Czy w przyszłym roku akademickim będzie dalej postępować redukcja kierunków, które nie są otwierane, tak jak w ostatnim roku? Po ostatniej rekrutacji wyraźnie widać, które kierunki są zawsze lub zazwyczaj otwierane z większym lub mniejszym obłożeniem, ale jednak są otwierane… i że niektóre kierunki nadal się nie przyjmują i raczej już nie przyjmą, choćby ze względu na ich mijanie się z profilem uczelni, np. polityka publiczna czy turystyka, która nie ruszyła nawet na studiach w jęz. angielskim… Który to już raz z rzędu?? Niby są to kierunki „nowe”, wprowadzane w ostatnich latach, ale w przeciwieństwie do pozostałych kierunków wprowadzanych równolegle nie widać przed nimi perspektywy uruchomienia, co kolejne rekrutacje to potwierdzają. Czy nie lepiej pozbyć się takich „balastów” tak jak to zrobiono ostatnio i skupić się na tych perspektywicznych? Zwyczajnie „zaśmiecają” Informator :P 2. Czy patrząc na znacznie w stosunku do rekrutacji sprzed 2-3 lat obniżone progi na studia magisterskie stacjonarne nadal uważa Pan, iż likwidacja „małej rekrutacji” i wrzucenie całej puli miejsc na jedną, „dużą” rekrutację to dobry pomysł? Jednocześnie odbiera się możliwość kandydowania osobom po inżynierze lub spóźnialskim, którzy kończą studia w połowie roku, a z drugiej strony pozwala na wejście do progów uczelni niemalże każdemu z ulicy ze względu na niskie progi. 3. Nie wspominając już o studiach niestacjonarnych i anglojęzycznych. Czy nie jest tak, że studia niestacjonarne są tylko uzupełnieniem stacjonarnych? Tymczasem na SGH miejsc na studiach niestacjonarnych jest tyle samo lub więcej niż na stacjonarnych. Podobno SGH to najlepszy „ekonomik” w kraju, a jakoś tego nie widać. Przepraszam bardzo, ale jeśli jedynym kryterium przyjęć na studia niestacjonarne i anglojęzyczne jest wpłata czesnego, to nie wróży dobrze przyszłości naszej Alma Mater i wartości jej dyplomów. I to słynne „bez limitów”, jeśli chodzi o liczbę przyjmowanych na studia po angielsku. Dlatego bo są PŁATNE?? Bravo!… 4. Tutaj proszę o ew. komentarz: Zarówno w kwestii niestacjonarnych jak i niskich progów na stacjonarne, już nawet wykładowcy narzekają na zajęciach, że coraz więcej jest osób, które się w SGH znaleźć nie powinny… Jest jakiś dysonans, kiedy na licencjat progi są bardzo wysokie, czasami wręcz zaporowe, wprowadza się dodatkowy egzamin wstępny, etc., by podwyższyć poziom, a magisterka, skądinąd „ważniejsza” od licencjatu wydaje się zaniedbana, jakoś nikomu nie stwarza problemów, by się na nią dostać. 5. Co do liczby miejsc: Czy rozważa się w związku z regulacjami MNiSW dot. liczby miejsc ich redukcję? Podobno najlepsza proporcja to 11-13:1 (studentów na wykładowcę), a SGH ma ponoć 18:1, czyli za dużo. Są jakieś plany w związku z tym?
Odpowiedź:

Zazwyczaj myślę, zanim napiszę… Ad.1. część nieuruchamianych kierunków Senat już wykreślił z oferty. Będziemy to kontynuować. TiR jest ciekawym przypadkiem. Kiedyś była popularna, ale po upowszechnieniu się tego kierunku (prowadzony jest w Uniwersytecie Rzeszowskim, na Politechnice Opolskiej, AWF-ach, itd) popularność w SGH spadła. Moim zdaniem nasza uczelnia jest postrzegana jako „ekonomiczna” i tego powinniśmy się trzymać. Ad.2. Likwidacja „małej rekrutacji” wynika z analiz ekonomicznych. Ad.3. Co do zasady studenci studiów niestacjonarnych muszą być mniej liczni niż stacjonarni i tego przestrzegamy. Wartość dyplomu SGH można sprawdzić na www.ela.nauka.gov.pl, polecam. „Widać”. Ad.4. Z tego też powodu planowane są zmiany w organizacji (i rekrutacji) studiów II stopnia. Ad.5. Najlepsza proporcja to jednoznacznie 13:1. Jak to się ma do SGH na tle uczelni ekonomicznych? Polecam wywiad z Premierem J.Gowinem w Gazecie Wyborczej z 10 lipca. Jakie plany? Utrzymanie limitów, zaostrzenie kryteriów rekrutacji.

Data odpowiedzi: