Gość serwisu pisze:
Szanowny Panie Rektorze, Chciałabym podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi egzaminów przeprowadzanych zdalnie. Niestety, ale uważam, że karanie studentów za to, że komuś zerwało połączenie z przyczyn technicznych w postaci drugiego terminu ustnego jest skandaliczne. Każdej innej osobie, której się nie powiedzie przysługuje drugi termin wyglądający tak samo jak pierwszy, czyli egzamin przeprowadzony przez niezbędnik. Kolejna sprawa to wprowadzanie jakiś nowych zasad dotyczących egzaminu. Od kiedy to studenci mają ramę czasową na każde zadanie i nie mają prawa wrócić do zadania i czegoś poprawić? Na początku semestru nikt nas o tym nie poinformował, a teraz są wprowadzane jakieś niemoralne praktyki, które mają na celu zastraszenie i zestresowanie studentów. Niestety, ale inaczej tego typu praktyk nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Rozumiem, że wykładowcy mogą martwić się o ściąganie, ale po to są kamerki i inne metody, które faktycznie mają temu zapobiec. Osobiście uważam, że minuta na każde zadanie i brak możliwości powrotu do zadań w tym nie pomorze. Prędzej pomoże w tym, by więcej studentów zawaliło egzamin. Z wyrazami szacunku, Student
Odpowiedź:

Tak jak już pisałem za formę przeprowadzenie egzaminu odpowiada wykładowca. Powinien on powiadomić o niej na pierwszych zajęciach w semestrze. W tym semestrze wykładowca mógł poinformować, jak będzie wyglądał egzamin, jeśli będzie przeprowadzony w formie tradycyjnej, a w jaki sposób, jeśli będzie on-line. Wykładowca musi mieć możliwość zweryfikowania wiedzy studentów. Jeśli egzamin zostanie przerwany ze względów technicznych, musi być powtórzony. Powinien mieć taką samą formę jak egzamin w terminie I, chyba że wykładowca na początku semestru zapowiedział, iż forma egzaminu w terminie II będzie inna. Jedną z form sprawdzania wiedzy jest odpowiadanie na pytania w wyznaczonym czasie. Oczywiście czas ten powinien być określony racjonalnie, tzn. w sposób umożliwiający udzielenie odpowiedzi.

Data odpowiedzi: