Gość serwisu pisze:
Szanowny Panie Rektorze,
Czy jest Pan świadomy, że na naszej uczelni wciąż pracują dydaktycy tacy jak na przykład Pan Marecki którzy nie sprawdzają egzaminów a oceny przyznają na oko? Przykładowo na finansach w zeszłych latach egzamin wyglądał następująco: Około 60 osób pisze egzamin polegający na odpowiedzeniu pisemnie na 5 pytań, mogąc korzystać ze skryptu i własnych notatek. Egzamin trwa 10 minut, na pytania nie trzeba odpowiadać z sensem, wystarczy że zapełni się puste pola słownictwem które w większym lub mniejszym stopniu jest związane z finansami. Najważniejsze jest wypełnienie górnych rubryk „egzaminu” czyli „Jakiej oceny oczekujesz?” oraz „Na ilu wykładach byłeś? na podstawie odpowiedzi na te dwa pytania Pan Marecki wystawia oceny. Następnie po zakończeniu egzaminu na sale wchodzi kolejna grupa 60 osób i też pisze egzamin. Potem Pan Marecki w ciągu 20-30 minut sprawdza te 120 egzaminów i czyta wyniki całej grupie.
Dodatkowo tylko dodam, że na zajęciach Pan Marecki przez większość czasu opowiada jakieś swoje historyjki zamiast uczyć przedmiotu. Co ciekawe studenci piszą o takich procederach rok w rok i powinniście dobrze o tym wiedzieć a nic się nie zmienia. Żądam natychmiastowego zwolnienia Pana Mareckiego z uczelni.
Pozdrawiam,
Student
Odpowiedź:
?? z tego co wiem jest to test sprawdzany przy pomocy „wzorca”, a więc tempo wystawiania ocen nie jest zaskakujące.
Data odpowiedzi: