Gość serwisu pisze:
Szanowny Panie Rektorze,
Czy władze uczelni zaczną wreszcie walczyć ze ściąganiem? Wykładowcy albo nie wiedzą co się dzieje, albo udają, że nie wiedzą. Studenci notorycznie ściagają z telefonu, robią zdjęcia egzaminu, a potem wrzucają je na grupy przedmiotowe na Facebook’u. Tworzą nawet wspólne grupy na komunikatorze (Messenger), na których dzielą się odpowiedziami podczas egzaminu (!!!). Mam wrażenie, że władze uczelni nie wiedzą na jaką skalę się to dzieje. Student przyłapany na ściąganiu (jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś kogoś złapał, a studiuję 5 lat) dostaje tylko ocenę niedostateczną w tym terminie i może podchodzić do drugiego. Przecież taki student powinien zostać automatycznie wydalony z uczelni, bez komisji dyscyplinarnej.
Mam nadzieję, że władze uczelni coś z tym zrobią - jest to nieuczciwe w stosunku do innych studentów i wpływa na wartość dyplomu w przyszłości.
Z wyrazami szacunku.
Odpowiedź:
Podejmowanie takich działań bez Komisji Dyscyplinarnej to jak wydawanie wyroku bez sądu - nie możemy tego robić, z szacunku dla samych studentów. Natomiast jak najbardziej zdarzają się zgłoszenia także w takich przypadkach i w każdym z nich po zgłoszeniu przez Wykładowcę wszczynane jest postępowanie dyscyplinarne.
Data odpowiedzi: