Student
pisze:
Szanowny Panie Rektorze!
Frapuje mnie jedna kwestia dotycząca rekrutacji na studia. Mianowicie czy nie byłoby rozsądniej, tak jak na wszystkich innych znanych mi uczelniach, przyjmować dokumenty (tj. świadectwo dojrzałości) już po rekrutacji, tylko od tych studentów, którzy się dostali? Tak robi PW, UW, AM, SGGW… Nie trzeba być ekonomistą, żeby policzyć, że obecnie stosowany system się nie opłaca - po tegorocznej rekrutacji zostało około 2500 kompletów dokumentów osób, które się nie dostały. Dokumenty te można było odebrać osobiście, bądź poczekać, aż SGH prześle je pocztą. Panie wydające te dokumenty straciły na tym mnóstwo czasu, a uwzględniając fakt, że na SGH kandyduje dużo osób spoza Warszawy, to prawdopodobnie około 1000 osób swoich dokumentów nie odebrało osobiście, tylko zaczekało do końca sierpnia, aż uczelnia prześle je listem poleconym. Przesłanie 1000 kompletów dokumentów, przy cenie 1,80 za znaczek na list polecony, to 1800 zł. Nie licząc kosztu alternatywnego pań, które najpierw przyjęły 3500 kompletów dokumentów, a potem musiały część zwracać. Może nie jest to duża kwota, ale mimo wszystko, moim zdaniem, marnotrawstwo. Co Pan sądzi o jakiejś zmianie w tym zakresie? Moje drugie pytanie jest teoretyczne i pytam tylko z ciekawości - co dzieje się z osobą, która nie zda w pierwszym terminie, a na egzamin w drugim terminie po prostu nie przyjdzie (załóżmy, że bez usprawiedliwienia)?
Frapuje mnie jedna kwestia dotycząca rekrutacji na studia. Mianowicie czy nie byłoby rozsądniej, tak jak na wszystkich innych znanych mi uczelniach, przyjmować dokumenty (tj. świadectwo dojrzałości) już po rekrutacji, tylko od tych studentów, którzy się dostali? Tak robi PW, UW, AM, SGGW… Nie trzeba być ekonomistą, żeby policzyć, że obecnie stosowany system się nie opłaca - po tegorocznej rekrutacji zostało około 2500 kompletów dokumentów osób, które się nie dostały. Dokumenty te można było odebrać osobiście, bądź poczekać, aż SGH prześle je pocztą. Panie wydające te dokumenty straciły na tym mnóstwo czasu, a uwzględniając fakt, że na SGH kandyduje dużo osób spoza Warszawy, to prawdopodobnie około 1000 osób swoich dokumentów nie odebrało osobiście, tylko zaczekało do końca sierpnia, aż uczelnia prześle je listem poleconym. Przesłanie 1000 kompletów dokumentów, przy cenie 1,80 za znaczek na list polecony, to 1800 zł. Nie licząc kosztu alternatywnego pań, które najpierw przyjęły 3500 kompletów dokumentów, a potem musiały część zwracać. Może nie jest to duża kwota, ale mimo wszystko, moim zdaniem, marnotrawstwo. Co Pan sądzi o jakiejś zmianie w tym zakresie? Moje drugie pytanie jest teoretyczne i pytam tylko z ciekawości - co dzieje się z osobą, która nie zda w pierwszym terminie, a na egzamin w drugim terminie po prostu nie przyjdzie (załóżmy, że bez usprawiedliwienia)?
Odpowiedź:
Sprytny pomysł, ale niezgodny z przepisami ministerialnymi. Wymienione uczelnie przyjmują dokumenty tak jak i my, a tylko oryginał matury składa się do nich po wynikach rekrutacji.
W sprawie drugiej: ocena niedostateczna i już.
Data odpowiedzi: