Student
pisze:
Szanowny Panie Rektorze, Moi znajomi, składający podania o stypendium zagraniczne, masowo zapisują się do kół naukowych i organizacji studenckich tydzień bądź dwa przed zakończeniem rekrutacji i dumnie wpisują sobie tą działalność w aplikacjach, dostając zań dodatkowe punkty. To nie koniec absurdów; dodatkowo punktowane są też studia na innej uczelni (może to dajmy na to być archeologia albo hungarystyka), zadeklarowanie (!!!) chęci pozostania w przyszłości na uczelni a także semestr nauki języka. Uzyskane za znajomość języka obcego punkty są wynikiem pomnożenia ostatniej oceny CNJO przez współczynnik, którego wysokość zależy od tego który semestr języka się już ukończyło, co jest ewidentną dyskryminacją. Nikt nie weryfikuje informacji w rodzaju „podstawowa znajomość języka koreańskiego”, „współorganizacja konferencji” albo „podjęcie starań o staż w katedrze czegoś tam”, a za to wszystko przydzielana jest ogromna liczba punktów w procesie rekrutacji. Efektem tego jest, że nie zawsze Ci, którzy powinni dostają stypendia na bardziej atrakcyjnych uczelniach. Żadnego znaczenia nie mają za to osiągnięcia typu „Nagroda Prezydenta Warszawy dla najlepszych Maturzystów”, która świadczy chyba o czymś więcej niż „uczestnictwo w programie buddies”. Po co więc cały ten kabaret?
Odpowiedź:
Nie do końca podzielam Pana opinie o „kabarecie”, bo niektóre z rodzajów działalności są punktowane tylko w przypadku potwierdzenia (opinii) pracownika uczelni, który sprawuje opiekę nad np. kołem naukowym. Podzielam natomiast pana niepokój co do „miękkości” tych kryteriów. Oczekuje na propozycje kryteriów „twardych”.
Data odpowiedzi: