Młody asystent
pisze:
Szanowny Panie Rektorze, Pracuję w SGH dopiero 4 lata, jestem absolwentem tej uczelni. Kilkakrotnie próbowałem skontaktować się z Panem (poprzez sekretariat) z prośbą o umożliwienie mi spotkania z Panem. Chciałem porozmawiać na temat mojej pracy i tego, co jak Pan określa, mogę ofiarować uczelni. Niestety, z żalem muszę stwierdzić, że pańska sekretarka czyni wszystko, aby zniechęcić takiego pionka, jakim ja jestem zapewne dla niej, do telefonowania do rektoratu. W sposób mało wyszukany i niegrzeczny zostałem poinformowany, że rektor nie ma czasu i pani sekretarka też nie ma czasu na rozmowę ze mną. Zadzwoniłem za parę dni i usłyszłem: „nie ma rektora”, po czym pańska sekretarka raczyła odłożyć słuchawkę nie czekając na dalszy ciąg… Być może nie wie pan o tym, ale wielu moich kolegów i to starszych stopniem naukowym skarży się na podobne zachowania pańskiej sekretarki. Pańska sekretarka niczym udzielna księżniczka traktuje interesantów „per noga” i udziela informacji jak z łaski. A pracuje chyba za pieniądze uczelni (podatników), a nie charytatywnie, prawda? Piszę o tym, bo wreszcie ktoś musi o tym napisać! Nie przedstawiam się, bo szczerze mówiąc nie wiem, czy nie spotkają mnie za to jakieś konsekwencje… Od Pana zależy, czy odpowie mi Pan na to pytanie, czy odważy się Pan zamieścić jego treść. Ja rozumiem, że rektor SGH jest osobą bardzo zajętą, ale proponuję Panu sparafrazować sobie przysłowie: „mój sekretariat świadczy o mnie”… Nic nie usprawiedliwia pospolitego chamstwa i arogancji Pani Anny Sosnowskiej, która pozwala sobie na opisane zachowania wobec pracownika naukowego uczelni. A wiem, że nie jestem wyjątkiem i nie tylko ja zostałem tak potraktowany.
Odpowiedź:
Wysoko Pan ocenia mozliwości kierowniczki sekretariatu myśląc, że z tego listu moga wyniknać jakieś konsekwencje. Przyjmuje Pana uwagi do wiadomości, ale szczerze mówiąc liczba spotkań jakie codziennie odbywam z pracownikami i studentami uczelni, a także z osobami, które nie sa z uczelnią bezpośrednio związane wskazują, że jest mozliwe „dotarcie do mnie”. Odpowiadam tez na listy. Nie próbował pan napisać do mnie? Nikt tych listów nie cenzuruje.
Data odpowiedzi: