Student pisze:
Szanowny Panie Rektorze.
Przez ostatnie 5 miesięcy wciąż słyszę negatywne opinie na temat naszej szkoły z ust… pracowników SGH. Jest to o tyle niepokojące, że to przecież oni mają kluczowy wpływ na wizerunek naszej uczelni - chociażby poprzez zajmowanie się obcokrajowcami (zarówno studentami jak i wykładowcami). Nieraz odniosłem wrażenie, że (według tych pracowników) SGH to po prostu szkoła państwowa, a Ci, którzy mają pieniądze mogą sobie pozwolić na „przywilej” uczenia się w Koźmińskim. Wiem, że SGH jest uczelnią ekonomiczną, a Koźmin businessową, ale czy takie rozróżnienie ma jakikolwiek sens skoro absolwenci konkurują na jednym rynku pracy? Proszę o komentarz… i utwierdzenie mnie w słuszności mojego wyboru :-)
Odpowiedź:

Rozróżnienie ma sens, bo wszyscy absolwenci wszystkich uczelni konkurują na jednym rynku pracy. Wynika to między innymi z tego, że zawód „ekonomisty” nie ma charakteru „korporacyjnego” (np. absolwenci prawa nie mogą być adwokatami nie należąc do korporacji adwokatów). Prowadzić dowolna firmę może każdy: prawnik, inżynier, absolwent finansów i bankowości, weterynarz, itd. Kto wygrywa w tej konkurencji? Trzeba patrzeć na losy zawodowe absolwentów. W uczelniach amerykańskich pytają: ilu Prezydentów było waszymi absolwentami? U nas wystarczy przyjść na inaugurację roku akademickiego, by spotkać parlamentarzystów, członków rządu, prezesów większości banków i wielkich korporacji występujących jako zaproszeni absolwenci lub aktualni pracownicy. To - moim zdaniem - świadczy o miejscu SGH na rynku edukacji ekonomicznej.

Data odpowiedzi: