Możemy podyskutować.. To, że ktoś jest wiele lat kierownikiem jednostki, nie jest w mojej opinii czymś - z założenia - nagannym. W początku lat 90 - tych tworzona była nowa uczelnia (myślę o SGH w sferze organizacyjnej): powstawały nowe katedry, likwidowane były wydziały, powstawały kolegia. Ich twórcy (liderzy) często byli wówczas młodzi (względnie młodzi). To, że do tej pory kierują utworzonymi przez siebie jednostkami nie jest czymś nadzwyczajnym. To, że odchodząc na emeryturę wskazują następcę też z założenia nie jest złe. Z wieloletniej obserwacji: jeśli pojawiał się nowy lider, w opozycji do weterana, to powstawała nowa katedra. Stąd w SGH tak wiele katedr o podobnym profilu badawczym. A podsumowując: 1) projekt Ustawy 2.0 wprowadza „dyktaturę” rektora w znacznie szerszym zakresie, 2) może dlatego, te inne uczelnie są na niższych pozycjach w rankingach?
Gość serwisu pisze:
Szanowny Panie Rektorze,
W Dziale II (par. 21) Statutu SGH znajduje się zapis, że to Rektor, na wniosek dziekana kolegium, powołuje i odwołuje dyrektorów i kierowników instytutów, katedr i zakładów. Przepisy w żaden sposób nie doprecyzowują, czy sami pracownicy tych jednostek mogliby w demokratyczny sposób decydować lub przynajmniej współdecydować o kierowniku / dyrektorze swojej jednostki.
Zapewne mamy różne praktyki na uczelni w tej kwestii, ale odniosę się do tych gorszych, bo te mam akurat okazję obserwować. Mamy częstą sytuacją, że dana osoba jest kierownikiem jednostki przez nawet 20 lat. Kierownik przechodząc na emeryturę wyznacza swojego następcę - osobę, o wyborze której mogą decydować różne kryteria, niekoniecznie merytoryczne. Współpracownicy nie są proszeni na żadnym etapie o wyrażenie swojego zdania, nie ma żadnego głosowania wewnątrz jednostek. Perspektywa, że osoba bez poparcia współpracowników i często bez umiejętności zarządzania będzie zarządzać jednostką przez kolejne 20 lat nie buduje poczucia wspólnoty i nie wspiera myślenia zespołowego. Pozostaje raczej poczucie lekceważenia, przedmiotowego traktowania i wrażenia, że funkcjonujemy w systemie feudalnym… W wielu opracowaniach dotyczących diagnozy przyczyn słabej konkurencyjności polskich uczelni na arenie międzynarodowej wskazuję się m.in. na właśnie takie sytuacje jako powód, dla którego osoby młode i dynamiczne rezygnują z pracy na polskich uczelniach.
Rozmawiając z osobami z różnych uczelni, często też z tych znajdujących się dużo niżej w rankingach, słyszymy, że tam wybór kierowników na każdym szczeblu odbywa się w sposób demokratyczny. Na „Zachodzie” jest to standard. Czy możemy wprowadzić tę zasadę też na SGH?
Z poważaniem
Odpowiedź:
Data odpowiedzi: