Gość serwisu pisze:
Szanowny Panie Rektorze,
W poprzednich komentarzach słychać narzekanie na rzekomo spadający poziom polskich studentów. Pomijając już fakt, że jest to bardziej kwestia psychologiczna („kiedyś to było” i „ach ta dzisiejsza młodzież” to chyba jedne z pierwszy zdań jakie wypowiedział człowiek w epoce kamienia łupanego i tak trwa to do dzisiaj). Mam pytanie: jak to jest, że polscy licealiści, którzy wyjeżdżają na zachód, robią międzynarodowe kariery, osiągają świetne rezultaty na topowych światowych uczelniach itp., a równocześnie licealiści na podobnym poziomie, po tych samych liceach, z podobnymi wynikami matur, trafiają na polskie uczelnie i są określani jako „słabi”?
Może to jednak nie w studentach leży problem? Z tego co wiem międzynarodowe rankingi uczelni są tworzone przede wszystkim na bazie liczby publikacji naukowych czy nagród otrzymywanych przez kadrę naukową. Polskie uczelnie, a tym samym kadra naukowa, są w tych rankingach żenująco nisko (>500 miejsce na świecie).
Zamiast zwalać winę na studentów, którzy często muszą się niestety sami douczać po godzinach (ze względu na generalnie niski poziom polskiej edukacji wyższej), skupmy się może na poprawie jakości nauczania, motywacji kadry naukowej oraz zachęcaniu zdolnych studentów (z całego świata) do karier naukowych na polskich uczelniach.
Pozdrawiam,
Absolwent
Odpowiedź:
Ciekawy wywód, ale: 1) z rankingami nie jest dobrze, ale nie jest też aż tak źle (500); 2) co do różnicowania karier: rzecz w liczbach: wyjeżdżających za granicę jest niewielu, zapewne byli/są dobrze przygotowani, to osiągają sukcesy. Zostających w Polsce jest mnóstwo, a wśród nich są także słabsi i przeciętni.
Data odpowiedzi: