Gość serwisu pisze:
Szanowny Panie Rektorze, W ubiegłym tygodniu obroniłam się na SGH i zdecydowałam się napisać kilka spostrzeżeń na temat naszej uczelni. Po pierwsze, uważam, że egzamin na koniec studiów jest słuszny. Wstyd, żeby studenci opuszczali SGH nie mając podstawowej wiedzy z zakresu ekonomii nawet jeżeli studiują e-biznes. Wszak, to uczelnia ekonomiczna. Co prawda, sama forma egzaminu budzi moje zastrzeżenia. Pytania z egzaminu na egzamin były coraz trudniejsze, i to nie przez większy zakres, ale przez sposób sformułowania pytań i brak jasności co do odpowiedzi. Rozumiem, że pytania nie mają się pokrywać, ale takie rozwiązanie nie sprawdza wiedzy tylko myślenie, co autor miał na myśli. Po drugie, bardzo mi brakowało na SGH przedmiotu, który poruszyłby współczesną tematykę ekonomii, który tłumaczył obecne zjawiska, czy chociażby kryzys finansowy z 2008. Uważam, że znajomość klasyki ekonomii jest potrzebna, ale czy nie jest istotniejsze aby wiedzieć co się dzieje tu i teraz i zmusić poniekąd studentów do głębszej analizy bieżącej sytuacji? Ostatnio, jeden z absolwentów zwrócił uwagę, że doskonale wiemy jak rysować linię popytu i podaży ale na pytanie dlaczego strażacy zarabiają tak mało ryzykując swoje życie już nie jesteśmy w stanie odpowiedź. Po trzecie, SGH powinien dużo bardziej zainteresować się współpracą z korporacjami tak jak to wygląda na uczelniach zagranicznych. Niestety, mam wrażanie, że poza przedmiotami dla studentów MIM (magisterka) i organizowanych standów na Auli Spadochronowej nic w tym temacie się nie dzieje. O ile korzystniejsze byłby zajęcia, gdyby zajęcia dzieliły się na część teoretyczną i część praktyczną, w ramach którego przygotowywałoby się rozwiązanie problemu dla przedsiębiorstwa i np. prezentację na ostatnich zajęciach wraz z raportem. Wydaje się to być dużo bardziej użyteczniejsze, niż uczenie się ze slajdów i pozwala zapoznać się z aplikacją wiedzy akademickiej w praktyce biznesowej. Może moglibyśmy się wzorować na uczelni NOVA czy HEC…. Może warto zaprosić więcej praktyków do prowadzenia zajęć? Po czwarte, co do systemu kształcenia chciałabym także zwrócić uwagę na brak pracy grupowej oraz rozwiązywania case’ów na zajęciach. Jeżeli nie ma możliwości pozyskania firmy do współprowadzenia przedmiotu, to część praktyczna mogłaby się opierać na realizacji case’ów (przykładowo: finanse przedsiębiorstwa: Harvard Business School: Marriott Corporation: The Cost of Capital (Abridged), ekonomia menedżerska: IVEY Publishing- KHAO YAI WINERY: AN ECONOMIC PERSPECTIVE, marketing: Harvard Business School: Sephora Direct: Investing in Social Media, Video, and Mobile). Po piąte, jeżeli jestem na kierunku Finanse i Rachunkowość na magisterce to tłumaczenie mi czym się różnią aktywa od pasywów jest uwłaczające. Jeżeli są tam studenci, którzy nie studiowali finansów, to idąc na taki kierunek powinno być weryfikowane czy mają wiedzą podstawowe tak aby reszta na tym nie cierpiała… . Proszę się nie dziwić, że studenci rezygnują z udziałów w wykładach. Oczekiwałabym na studiach magisterskich uzyskam większą wiedzę, bardziej specjalistyczną, a w rzeczywistości było to trochę powtórzenie studiów licencjackich. Nie mówiąc już o tym, że przedmioty między sobą się pokrywają tematycznie i omawiane jest to samo… Po szóste, warto rozważyć skrócenie czasu trwania niektórych przedmiotów. Byłoby to korzystne rozwiązanie dla studentów i wykładowców (mniej nadmiaru pracy w sesji). Niektóre przedmioty zwłaszcza te teoretyczne mogłyby być robione 2 razy w tygodniu i kończyć się szybciej. Po siódme, nie wierzę, że uczelnia nie widzi w ankietach opinii o niektórych prowadzących… SGH dzieli się na profesorów cenionych i inspirujących (najmniejsza grupa), tych średnich i tych, którzy ani nie wymagają ani nie uczą. Nie wiem dlaczego ta ostatnia grupa jest ciągle trzymana. Trafiając do takiego prowadzącego na początku studiów, każdy student się zniechęci do studiowania na SGH i traktowania tego poważnie. Nie oczekuje odpowiedzi, chciałam tylko przedstawić swoje spostrzeżenia.
Odpowiedź:

…….

Data odpowiedzi: