Studentka
pisze:
Wydawało mi się, że skoro zaczynamy naukę we wrześniu a nie tak jak normalne uczelnie w październiku, to przynajmniej do domu pojadę trochę wcześniej żeby np. nie stać na korytarzu przez całą drogę, ale widzę że się myliłam. Wiem, że nie było dnia rektorskiego, ponieważ niektórzy pisali zerówki, ale niektórzy chcieli w normalnych warunkach wyjechać do domu bez obaw czy się zmieszczę do przedziału i czy znajdzie się tam kawałek przestrzeni, żebym mogła sobie postać. Chciałabym też tu powiedzieć, że dla mnie wyjazd do domu to nie jest tylko spotkanie z rodziną, ale także obowiązki. Moja mama mieszka sama i choruję, więc mój pobyt w domu to generalne porządki świąteczne i zakupy. Przyznam się, że nie pozostawił mi Pan dużo czasu przed Wigilią na te obowiązki w związku z czym do kolacji zasiadłam przy ogólnym bałaganie. Dziękuję, Panie Rektorze, za nieudaną Wigilię.
Odpowiedź:
Przykro mi, że Wigilia była nieudana. Na przyszłość musi Pani jednak brać pod uwagę harmonogram roku akademickiego ogłaszany z prawie półrocznym wyprzedzeniem (np. w czerwcu na kolejny rok akademicki). To, że zaczynamy często we wrześniu wynika z liczby godzin zajęć. Jeśli wykład ma według planu 30 godzin to semestr powinien mieć 15 tygodni. Biorąc pod uwagę święta państwowe, dni rektorskie itp. często trudno jest zacząć w październiku i mieć czas na zrealizowanie całości programu.
Data odpowiedzi: